Nasze poglądy zapisane w Deklaracji Programowej to oczywiście tylko cząstka tego, czym się zajmujemy. Jednym z najważniejszych celów działalności Stowarzyszenia jest rozpoczęcie przekrojowej dyskusji między młodzieżą różnych orientacji politycznych, mającej na celu odpowiedź na jedno, jedyne pytanie:
Opracowane są następujące hasła:
aborcja, administracja publiczna, armia, bezpieczeństwo publiczne, bezpłatne studia, cła, decentralizacja władzy, demokracja, dotacje, edukacja, feminizm, kara śmierci, koncesje, media, MEN, NATO, obowiązkowe ubezpieczenia, ochrona środowiska, pasy bezpieczeństwa, patriotyzm, Pinochet, podatki, polityka prorodzinna, prawa człowieka, prawa zwierząt, prywatyzacja, przymus nauczania, przyzwolenie społeczne, religia, reprywatyzacja, służba zdrowia, socjaldemokracja, socjalizm, sprawiedliwość, sprawiedliwość społeczna, świadome macierzyństwo, tolerancja, wiek szkolny, wolność, wychowanie seksualne, wymiar sprawiedliwości, związki zawodowe. (44)aborcja - zapisane w naszej Deklaracji Programowej oparcie się na fundamentach etyki chrześcijańskiej zobowiązuje nas do poszanowania życia ludzkiego, jako wartości najwyższej. Jest dla nas oczywiste, że aborcja jest ogromnym złem. Problem stanowienia prawa regulującego dopuszczalność przerywania ciąży jest jednak tak skomplikowany i wielopłaszczyznowy, że postanowiliśmy nie zajmować sprecyzowanego stanowiska w sprawie, która pozostaje poza zakresem naszej działalności. Możemy tylko stwierdzić, że nie zgadzamy się na dopuszczalność aborcji z tzw. "względów społecznych", gdyż stanowi to furtkę do niekontrolowanego barbarzyństwa na szeroką skalę.
Patrz także: kara śmierci,
religia, świadome macierzyństwo,
wychowanie seksualne.
administracja publiczna - jak sama nazwa wskazuje, rolą administracji jest administrowanie, a w szczególności rolą administracji państwowej jest administrowanie działaniami państwa. Tymczasem obecnie sytuacja wygląda tak, że zamiast administrować urzędnicy państwowi decydują i rozdzielają. Jest to korupcjogenne, patologicznie i niesłychanie szkodliwe. Poza tym występuje ogromny przerost liczby stanowisk urzędniczych i mała wydajność pracy. Wszystko to zwiększa koszty finansowania armii urzędników. Postulujemy ISTOTNE OGRANICZENIE ROZMIARU ADMINISTRACJI PUBLICZNEJ oraz pozostawienie jej roli organu wykonującego ministerialne i ustawowe rozporządzenia, a nie utrzymywanie uciążliwej dla nas wszystkich roli "piątej władzy".
Patrz także: decentralizacja władzy,
koncesje, MEN.
armia - opowiadamy się zdecydowanie za wprowadzeniem ARMII ZAWODOWEJ. Rozwiązanie takie pociągnęłoby oczywiście za sobą pewne koszty, ale ma ono szereg zalet. Dostrzegał to na przykład Napoleon, stwierdzając kiedyś, że woli 1 żołnierza zawodowego, niż 100 poborowych. Pozostawienie w armii tylko żołnierzy zawodowych zdecydowanie poprawiłoby wyszkolenie kadry, a w dłuższym okresie czasu przyniosłoby oszczędności związane z likwidacją obowiązku utrzymywania i szkolenia poborowych. Nowoczesne wymogi militarne mniejszą wagę przywiązują do liczebności armii, zaś priorytetem jest nowoczesny sprzęt i mobilność bojowa. Najsilniejsza armia na świecie US Army jest w pełni zawodowa. Jako konserwatyści dużą wagę przywiązujemy też do zdjęcia z obywateli nieuzasadnionego obowiązku służby wojskowej. Zwyczaj ten, rodem z XVIII-wiecznego feudalizmu, jest obecnie przykrym i szkodliwym anachronizmem. Sprzyja korupcji (na uniknięcie służby wojskowej mogą liczyć tylko sprytni i bogaci), negatywnym efektom ubocznym ("fala"), marnotrawieniu 12 miesięcy z życia młodych ludzi na nieprzydatną do niczego służbę. Zamiast tego należałoby wprowadzić powszechne szkolenie wojskowe, w ramach na przykład zajęć szkolnych. Szkoda, że polska klasa polityczna nie wyraża woli zmian. Liczymy, że inicjatywa taka powstanie po okrzepnięciu RP w strukturach NATO.
Patrz także: NATO.
bezpieczeństwo publiczne - nastanie demokracji w Polsce pociągnęło za sobą dramatyczny wzrost przestępczości. Zarówno tej zorganizowanej (przemytnicy, gangi samochodowe i narkotykowe), niewidocznej dla przeciętnego człowieka, ale bardzo szkodliwej społecznie, jak i tej zwykłej, przez którą boimy się chodzić w biały dzień po miejskich ulicach. W ogromnej większości wypadków postulujemy zmniejszenie roli struktur państwowych oraz pieniędzy przepływających przez budżet, ale Policja i władza sądownicza stanowią bardzo ważny wyjątek. Należy DAĆ IM ZNACZNIE WIĘCEJ PIENIĘDZY, oraz sprawić aby te, które już płacimy wydawane były bardziej racjonalnie. MNIEJ BIUROKRACJI, PROSTSZE PROCEDURY. Wszyscy z nas chętnie zapłacą odrobinę więcej za świadomość, że na co dzień jesteśmy bezpieczni. Nowy Jork w kilka lat z miasta strachu gorszego niż Warszawa zamienił się niemalże w oazę spokoju. A to dlatego, że BANDYCI ZACZĘLI SIĘ BAĆ. Zaczęli się bać, bo najzwyklejsza próba rabunku grozi śmiercią. Policjant nie ma obowiązku oddawać strzałów ostrzegawczych i strzelać po nogach. Celuje prosto w serce i dlatego każdy nowojorski bandzior zastanowi się trzy razy nim zaryzykuje życie dla 20 dolarów. U nas zaś przestępcy są bezkarni, rozboje na ulicach i nagminne kradzieże samochodów spotykają się ze wzruszeniem ramion policjantów i sztandarową bajką pt. Przykro nam, ale my naprawdę nic nie możemy zrobić. Winne jest prawo, przez które notorycznie łapani kieszonkowcy nie idą do więzienia, tylko otrzymują grzywnę, na którą zarabiają w następnym autobusie, winni są prokuratorzy i ich znienawidzona już przez ludzi znikoma szkodliwość społeczna. Na szczęście społeczeństwo jest na skraju wytrzymałości i jednomyślnie niemalże popiera brutalne metody walki z bandytami. Daje to pewną nadzieję, że politycy pójdą w końcu po rozum do głowy i sprawią wreszcie, że na widok policjanta przestępcy zacznie cierpnąć skóra. A w telewizji wybitne "autorytety moralne" i różnorakie komitety obrony praw człowieka (czytaj: bandziora) raczą nas argumentami o "humanitaryzmie", "resocjalizacji", sztandarowym "odstrasza nieuchronność nie wysokość kary" (1: skoro tak, to niech sprawią, by kara była nieuchronna, 2: jak widać kieszonkowców nie odstrasza) oraz słynną, najbardziej chyba szkodliwą sentencją w historii ludzkości "lepiej uwolnić milion winnych, niż skazać jednego niewinnego". Z bezsilności aż chce się wyć...
Patrz także: kara śmierci,
wymiar sprawiedliwości.
bezpłatne studia - uważamy, że obecny system, gwaratujący "bezpłatne" studia stanowi niedopuszczalne obciążanie ubogiego społeczeństwa kosztami nauki dla dzieci z przeważnie bogatych domów. Wyższe wykształcenie jest bardzo cennym towarem, który pozwala osiągnąć w przyszłości znacznie wyższe dochody. Zrozumiałe jest, że uczelnie przyjmują do siebie najlepszych. Bogate rodziny z wielkich miast z łatwością zapewniają swoim dzieciom lepszą pozycję wyjściową. Pozbawione takich możliwości dzieci wiejskie są praktycznie bez szans w walce o indeks studencki. Niestety, płacą wszyscy, a więc w większości ludzie ubodzy. Dlatego też postulujemy walkę z tą rażącą społeczną niesprawiedliwością i WPROWADZENIE PEŁNEJ ODPŁATNOŚCI ZA STUDIA WYŻSZE. Niesłuszne są zarzucy, że płatne studia odetną drogę do zdobycia wyższego wykształcenia ludziom niezamożnym. Jasne, że będzie im trudniej niż bogatym, ale proponowany przez nas system kredytów studenckich spłacanych w postaci na przykład określonego procenta przyszłych zarobków pozwoli osiągnąć ten cel ambitnym ludziom z ubogich rodzin. W chwili obecnej muszą zaś płacić podwójnie: za siebie, oraz na "bezpłatne" studia dla wybranych. Czujemy się zobowiązani walczyć z tą skandaliczną nierównością uderzającą w ludzi biednych, którym wmawia się dodatkowo, że "bezpłatne" studia działają na ich korzyść.
Patrz także:
edukacja,
sprawiedliwość.
cła - niewątpliwie element bardzo szkodliwy, który powstaje na zasadzie tzw. dylematu więźnia (wszyscy tracą na ich wprowadzaniu, ale kto się wyłamie pierwszy, ten będzie tracił jeszcze więcej). W oczywisty sposób ciężar ceł przerzucany jest na konsumenta, co w końcu i tak negatywnie odbije się na kondycji producenta, który jest cłem chroniony. Niestety, tak zsocjalizowany i twardogłowy partner jak Unia Europejska przez swoją siłę ekonomiczną wymusza na polskim rządzie odcinanie się barierą celną. Należy dążyć do sytuacji, w której nie będziemy zmuszeni przyjmować nadwyżki wysoko subsydiowanej żywności. Subsydia takie są niezwykle korzystne dla konsumentów (kupują tanie towary), ale nie można zapomnieć o tragicznej strukturze zawodowej polskiego społeczeństwa, którego 26% stanowią rolnicy. Pomimo wszystkich naszych obiekcji spore nadzieje można wiązać z przystąpieniem Polski do Unii za kilka lat. Powiedzmy sobie jednak wyraźnie: cła robią więcej złego niż dobrego i dlatego należy dążyć do CAŁKOWITEGO ICH ZNIESIENIA, co nie jest zresztą mrzonką, lecz jedną z pozytywnych możliwości, jakie daje światowa globalizacja.
Patrz także: dotacje, podatki
decentralizacja władzy - od dawna wiadomo, że ludzie sami najlepiej potrafią zadbać o swoje własne sprawy. Jednakże cechą wspólną ustrojów totalitarnych oraz socjalizmu jest chęć odebrania ludziom przez rządzących jak największej części władzy i skupienie jej w jednych rękach.
Dlatego też przy sytuacjach kryzysowych (vide powódź 1997) występuje totalny paraliż kompetencyjno-decyzyjny. Popieramy reformy mające na celu przesunięcie ciężaru władzy na szczeble samorządowe, pod warunkiem, że głównym efektem zmian nie będzie zbędny rozrost i tak już rozdętej administracji państwowej. Przypominamy jednak, że naszym zdaniem chybione są reformy przekazujące samorządom szkoły i szpitale, gdyż te obiekty powinny być własnością prywatną (zupełnie inną kwestią jest, kto ma płacić za korzystanie z nich). Liczne kompromitujące polskie samorządy afery (korupcja przy niejawnych przetargach, niebotyczne diety) dowodzą, że obecny system nie zdaje egzaminu. Postulujemy: RADNI POWINNI PRACOWAĆ
SPOŁECZNIE, co wyeliminuje łasych na pieniądze karierowiczów. Tym, którzy oponują twierdząc, że dobra praca wymaga dobrej płacy odpowiadamy - radny nie ustanawia prawa i nie uchwala ustaw, tylko decyduje o sprawach lokalnych i dlatego nie ma sensu postulat "radnego zawodowego". Prócz tego JAWNE PRZETARGI NA LICYTACJI, co wypleni łapownictwo i zapewni gminom najkorzystniejsze warunki. Powinno to być narzucane na szczeblu
rządowym, bo trudno liczyć, że chciwi samorządowcy samodzielnie odetną się od żyły złota. Niestety!
Patrz także: administracja publiczna.
demokracja - nie ma najmniejszych wątpliwości, że demokracja rodzi wiele sprzeczności i wynaturzeń. Jedną z najgorszych patologii jest powszechne prawo wyborcze, co skłania rządzących do realizacji złodziejskiej,
populistycznej polityki (fachowo nazywa się to "polityka prospołeczna"). Zastanawia tylko, dlaczego uznano, że każdy jest na tyle przytomny, aby swoim głosem decydować o przyszłości własnej ojczyzny, zaś zbyt głupi, aby zadecydować, czy zechce zapiąć pasy bezpieczeństwa, czy nie? Co by jednak nie powiedzieć demokracja gwarantuje względną stabilność. Systemy autorytarne pomimo programowego ograniczania wolności ludzkiej są w stanie zagwarantować lepsze funkcjonowanie mechanizmów społecznych. Niestety, doświadczenie uczy, że w większości przypadków autorytaryzm idzie w parze z formowaniem ustrojów rujnujących gospodarkę. Pozytywny przykład ekonomii
chilijskiej kontrastuje z reżimami w Iraku, azjatyckich republikach b. ZSRR, na Kubie, Białorusi i wieloma innymi. Dlatego też uznajemy, że obecnie DLA DEMOKRACJI NIE MA ROZSĄDNEJ ALTERNATYWY, choć ustrój ten bardzo nam się nie podoba.
Patrz także: Pinochet, przyzwolenie społeczne,
sprawiedliwość społeczna,
wolność.
dotacje - dotacje publiczne nie są elementem rozumnej, krótkookresowej polityki wspierania określonych instytucji mających pewne perspektywy na przyszłość, lecz wynikiem uległości rządzących wobec nacisku grup społecznych. Co, gorsza, rysuje się obecnie tendencja do powiększania zakresu dotacji momentalnie przejadanych lub przechwytywanych przez niewłaściwych odbiorców (np. rolnicy korzystają z około 30% łącznej sumy dotacji, resztę przejmują pośrednicy różnego szczebla). Nie trzeba dodawać, jak bardzo podcina to skrzydła raczkującej gospodarce rynkowej. Uważamy, że dziedziny dotowane "planowo" należy przekazywać pod kuratelę kapitału prywatnego, zaś pozostałe należy czym prędzej uzdrowić, aby znalazły swoje miejsce na rynku. Dążymy zatem do stopniowego OGRANICZANIA ZAKRESU DOTACJI tak, aby po zbudowaniu właściwych mechanizmów można je było kiedyć CAŁKOWICIE ZLIKWIDOWAĆ.
Patrz także: cła,
podatki,
socjalizm.
edukacja - pragniemy, aby polskie społeczeństwo było jak najlepiej wykształcone. Poziom edukacji społecznej jest bowiem jednym z podstawowych wskaźników stopnia ucywilizowania. Wobec tego domagamy się ZREZYGNOWANIA Z NARZUCANIA PROGRAMÓW NAUCZANIA NIEZALEŻNYM PLACÓWKOM OŚWIATOWYM. Nic dziwnego, że poziom intelektualny narodu polskiego jest żenująco niski, skoro wszyscy od najmłodszych lat poddawani są tej samej, przestarzałej dialektyce. Liczymy, że przyniesie efekty reforma oświaty, zakładająca więcej swobody w ustalaniu programów nauczania. Szkoły powinny mieć swobodę w ustalaniu zakresu programowego (wyłączając oczywiście skrajne ideologie, np. faszystowskie lub komunistyczne), zaś rodzice powinni mieć swobodę w wyborze rodzaju szkoły, w której kształcić się mają ich dzieci. W wypadku, gdy istnieją zunifikowane kryteria sprawdzania wiedzy (jak państwowa, pozaszkolna matura) droga, którą każdy chce tę wiedzę osiągnąć powinna mu zostać pozostawiona do wyboru. OŚWIATĘ NALEŻY SPRYWATYZOWAĆ, gdyż zwolni to podatników z ciężaru nieefektywnych dotacji (vide notoryczne oddłużanie szkół zachęcające do niegospodarności), a cenny towar jakim jest wykształcenie zacznie być szanowany. Jako mechanizm przejściowy w komercjalizacji oświaty widzimy bon edukacyjny, opłacany z pieniędzy podatników papier, zapewniający szkole zwrot kosztów podstawowego kształcenia. Pozwoli to na powszechny dostęp do oświaty przy jednoczesnym ograniczeniu władzy urzędniczej. Obecnie wszystko jest "za darmo", choć oczywiście biedni ludzie nie mają żadnych szans się wybić, za to płacą podatki na studia dla bogatszych. Ci, którzy studiują bez płacenia czesnego lekceważą sobie naukę i marnują nasze wspólne pieniądze. Żądamy likwidacji Karty Nauczyciela w obecnym kształcie gniota zapewniającego nieusuwalność i bezkarność nienadającym się do nauczania belfrom, kosztem młodych i obiecujących nauczycieli. Prywatyzacja i odbiurokratyzowanie edukacji sprawi, że poziom edukacji i odsetek młodych ludzi objętych co najmniej średnim wykształceniem wyraźnie się zwiększy (szczególnie dotyczy to tragicznej sytuacji na wsi), zaś koszty finansowe się zmniejszą. Straci tylko klasa urzędnicza oraz ogromny szkodnik ZNP i być może dlatego blokują wszelkie realne zmiany.
Patrz także:
bezpłatne studia,
MEN,
przymus nauczania,
wiek szkolny,
wychowanie seksualne.
feminizm - do ruchów feministycznych odnosimy się z dużą rezerwą.
Oczywiście nasz sprzeciw budzą przypadki znęcania się mężów nad żonami i dziećmi,
ale biadolenia feministek trafiają naszym zdaniem w pustkę (dla przykładu:
czemu mają służyć plakaty z serii bo zupa była za słona?), gdyż tym
powinna zajmować się Policja i prokuratorzy, a nie politycy (bajki pt.
"zrównanie roli kobiet w życiu społecznym"). Nie chodzi nam też bynajmniej
o wymuszanie na kobietach roli kury domowej. Protestujemy tylko przeciwko
bezmyślnemu równouprawnieniu przeprowadzanemu na siłę. Nie z powodu
dyskryminacji mamy ledwie 15% kobiet w Sejmie, lecz po prostu dlatego, że
polityka kobiet zasadniczo NIE OBCHODZI. Stoimy na stanowisku, że każda
para powinna wprowadzać model życia rodzinnego, jaki uważa za słuszny, a
państwu nic do tego. Nie mamy absolutnie nic przeciwko kobietom pracującym
na utrzymanie męża i dzieci, ale powinna być to decyzja podjęta przez same
kobiety, a nie państwowych urzędników. Uważamy też, że promowany przez
grupy feministyczne wizerunek "kobiety niezależnej" jest bardzo egoistycznym
i krótkowzrocznym podejściem. Przedkładanie własnej kariery i własnego
życia nad założenie rodziny i wychowanie dzieci w większości wypadków sprawia,
że po latach kobieta czuje się rozgoryczona i niespełniona. Więc chyba nie
warto, choć wybór należy do kobiet i nie zamierzamy ich do niczego namawiać.
Niedobrze jednak, że pod chwytliwym hasłem "walki z ciemnogrodem"
agresywne media młodzieżowe promują postawy egocentryczne i nihilistyczne.
W obecnych czasach kobiecie wręcz wstyd się przyznać do tradycjonalistycznych
poglądów.
Patrz także: polityka prorodzinna,
tolerancja,
wychowanie seksualne.
kara śmierci - uznajemy, że w sprawach tak fundamentalnych jak ludzkie życie nie mamy prawa wydawać arbitralnych sądów. Dlatego też ŚWIADOMIE POWSTRZYMUJEMY SIĘ OD ZAJĘCIA JEDNOZNACZNEGO STANOWISKA W SPRAWIE PRZYWRÓCENIA KARY ŚMIERCI. Zwróćmy jednak uwagę na pewien ciekawy fakt.
Otóż panuje powszechne przekonanie, że "nowoczesne demokracje" odchodzą od kary śmierci i że jest to dowód prawidłowego rozwoju tych ustrojów. Jest to bezsens, gdyż najważniejszym chyba założeniem systemów demokratycznych
jest równość obywateli wobec prawa. Zaniechanie stosowania kary śmierci tę równość neguje (a nawet więcej - ustawowo jej zakazuje, skazani na dożywocie przestają podlegać przepisom prawa!), co oznacza, że ustrój taki nie może być już programowo demokratyczny. Przypominamy o tym lewicowym politykom, którzy oddalanie się od idei przywrócenia kary śmierci uważają za "umacnianie demokracji".
Patrz także: bezpieczeństwo publiczne,
sprawiedliwość,
wymiar sprawiedliwości.
koncesje - nie ulega wątpliwości, że WSZYSTKIE
KONCESJE POWINNY ZOSTAĆ ZLIKWIDOWANE. Jest to element, jakim klasa
polityczna wszelakiej maści ("ponad podziałami") zapewnia sobie znaczne
korzyści finansowe i polityczne. Istotą koncesji jest bowiem funkcjonowanie
organu decyzyjnego, od którego wyroku (który, dodajmy, jest kwestią arbitralnej decyzji urzędników, a nie stosowania sztywnego schematu) zależy wydanie pozwolenia na określone działanie. Jest oczywistym, że musi to powiększać korupcję i degenerację. Przykładem mogą być mętne, ciągnące się latami i wciąż unieważniane przetargi na budowę płatnych autostrad. A wszystko dlatego, że o przyznaniu prawa do ich budowy decyduje grupka urzędników w zaciszu ministerialnego gabinetu.
To samo dotyczy budowy mostów w południowej Warszawie - atmosfera skandalu
narasta, a mostów jak nie było, tak nie ma. Nie jesteśmy przeciwni samej istocie narzucania przez państwo pewnego rodzaju zezwoleń (nie koncesji!), w pewnych dziedzinach, jak na przykład prowadzenie firmy ochroniarskiej
wykorzystującej broń palną, jest to niezbędne. Protestujemy tylko przeciwko sposobowi przyznawania koncesji na drodze uznaniowej decyzji grupy urzędników. POWINNY OBOWIĄZYWAĆ SZTYWNE ADMINISTRACYJNE PROCEDURY, tak aby widzimisie decydenta nie miało żadnego znaczenia, a proces udzielania koncesji lub zezwoleń powinien być prowadzony w sposób jawny.
Patrz także:
administracja publiczna.
media - jako zwolennicy wolnego rynku przeciwni jesteśmy utrzymywaniu środków masowego przekazu z pieniędzy podatników. Chociaż telewizja nie jest i nie może być całkowicie bezstronna wobec polityki, istnienie wielu konkurencyjnych kanałów pozwoli każdemu wybrać te stacje, które jego zdaniem najlepiej opisują rzeczywistość, podczas gdy telewizja publiczna zawsze będzie narzędziem propagandy w rękach zmieniających się co kilka lat ekip rządzących. Póki co nikt nie zmusza nas do czytania "Gazety Wyborczej", "Tygodnika Solidarność" czy też "Trybuny", daleczego więc musimy płacić obowiązkowy podatek telewizyjny? Oczywistym jest, że publiczna, zbiurokratyzowana instytucja znacznie gorzej spełnia wymagania konsumentów niż prywatne przedsiębiorstwo - dotyczy to także massmediów. Państwowe media są nieuczciwą konkurencją dla mediów prywatnych. System udzielania koncesji dla stacji radiowych i telewizyjnych prowadzi do decydowania przez biurokratów, co jest dla słuchacza/widza najlepsze. Dla nas, miłośników wolności jednostki, jest to niedopuszczalne.
Patrz także:
demokracja,
koncesje.
MEN - w swoim obecnym kształcie Ministerstwo Edukacji
Narodowej jest tworem zbędnym, a nawet szkodliwym i powinno zostać
czym prędzej zlikwidowane. Istnieją ku temu dwa zasadnicze powody.
Pierwszy to kosztowny przerost zbędnej administracji. Nie ma potrzeby
ciągłego kierowania edukacją narodową i dlatego, gdy zajdzie taka
potrzeba, wystarczy czasowe powoływanie pełnomocników do realizacji
ściśle wyznaczonych zadań (jak to było ostatnio z reformami ustrojowymi).
Argument drugi jest znacznie poważniejszy. Dlaczego urzędnicy ministerialni
mają tak szerokie kompetencje władzy? Nie może być dalej tak, że to oni
wiedzą lepiej kiedy nasze dzieci mają iść do szkoły, i do jakiej. Prócz
tego jako organ bezpośrednio podlegający rządowi MEN jest siłą rzeczy
bardzo upolityczniony i podlegający różnorakim naciskom. A właśnie edukacja
jest tą dziedziną życia od której BRUDNE ŁAPY POLITYKÓW PRECZ! Rozumiemy
wątpliwości osób obawiających się, że prywatyzacja placówek oświatowych,
rezygnacja z obowiązku oświaty i arbitralnie wyznaczanych programów nauczania
może spowodować chaos i spadek poziomu wykształcenia społecznego. Uważamy
jednak, że będzie dokładnie odwrotnie. Po pierwsze, prywatyzacja oświaty
łączyć się będzie z rozwinięciem programu narodowych stypendiów i obniżki
podatków co ZWIĘKSZY SZANSE BIEDNEJ MŁODZIEŻY. Po wtóre, doświadczenia innych
krajów uczą, że zaledwie 2-3% dzieci nie jest posyłanych przez rodziców do
szkoły w wypadku braku takiego obowiązku. Jest to znacznie mniej, niż
wynosi obecnie ukryty odsetek dzieci nie pobierających nigdzie nauki.
Zróżnicowanie programów nauczania w ramach bardzo ogólnych kryteriów pozwoli
na wybranie każdemu profilu nauczania, jaki mu najbardziej odpowiada i sprawi,
że polskie społeczeństwo będzie wykształcone wszechstronniej i efektywniej.
Patrz także: edukacja,
przymus nauczania,
wiek szkolny,
wychowanie seksualne.
NATO - Akademickie Stowarzyszenie Konserwatywno-Liberalne w pełni popiera przystąpienie Rzeczypospolitej do Paktu Północnoatlantyckiego jako jedynego gwaranta pokoju i bezpieczeństwa światowego. Zdajemy sobie sprawę, że nasze członkostwo w Pakcie wymaga pewnych ofiar i może się zdarzyć, że polscy żołnierze będą umierać za Ankarę, ale uważamy, że nie ma w chwili obecnej sytuacji żadnej rozsądnej alternatywy. Obecność Polski w NATO ma także wymiar symboliczny, bo oto po raz pierwszy od tysiąca lat nie ma, i przez najbliższe kilkanaście lat już na pewno nie będzie, realnego zagrożenia od strony dwóch odwiecznych ciemiężycieli: Niemiec i Rosji. Liczymy ponadto, że dostosowując się do wyśrubowanych natowskich standardów Wojsko Polskie poprawi stan uzbrojenia i stanie się silną armią zawodową, gdyż przywróciłoby to stan normalności, w którym najlepszym gwarantem suwerenności państwa jest jego własna armia.
Patrz także: armia,
patriotyzm.
obowiązkowe ubezpieczenia - jesteśmy przeciwni stosowaniu przez
państwo obowiązku ubezpieczeń. Należy każdemu dokładnie wyjaśnić, że
nieubezpieczenie się może spowodować bardzo przykre konsekwencje (koszty
finansowe, brak zabezpieczenia na starość) i pozostawić mu wolny wybór w
podjęciu decyzji. Nikt nie ma prawa zmuszać człowieka, aby się ubezpieczał,
tak samo jak nikt nie ma prawa nas zmuszać do kupowania sobie kluczy do
drzwi. Dla przykładu obowiązkowe ubezpieczenie motoryzacyjne OC zachęca
wręcz do nieostrożnej jazdy, bo i tak za wynikłe z niej szkody zapłaci
firma ubezpieczeniowa. Obowiązkowe ubezpieczenie chorobowe nie
zapewnia choćby podstawowej opieki medycznej. Uczciwiej już byłoby
nałożyć zwykły podatek zdrowotny i zlikwidować absurdalny system
przymusowych ubezpieczeń. To samo tyczy się reformy emerytur. Popieramy
przejście z systemu repartycyjnego na kapitałowy, ale skoro każdy pracuje
dla siebie, to dlaczego składka jest obowiązkowa?
Patrz także:
pasy bezpieczeństwa,
socjalizm, wolność.
ochrona środowiska - zanieczyszczenie środowiska jest poważnym problemem który dostrzegamy i pragniemy z nim walczyć. Postulujemy UTWORZENIE FUNDUSZU KARNEGO ZA PIENIĄDZE TRUCICIELI, z którego finansowane byłyby rzeczowe projekty ekologiczne. Nie ma powodu, dla którego mamy płacić wszyscy, skoro szkodzą nieliczni. Podatki zawarte w benzynie powinny być dzielone na naprawę dróg, ochronę środowiska i nic więcej. Niestety, problemy ekologiczne są ośmieszane przez niepoważne argumenty ludzi mieniących się "ekologami", a nie mających o niej zielonego (nomen omen) pojęcia. Ich aktywność skupia się na ochronie kilku drzewek stojących na drodze budowanej autostrady oraz dramatyzowaniu nad nadmierną emisją dwutlenku węgla do atmosfery (ilość tej substancji produkowana przez człowieka to zaledwie kilka procent produkcji naturalnej i znacznie mniej niż wynoszą cykliczne wahania emisji CO2 spowodowane choćby nieregularnymi wybuchami wulkanów) lub powiększającą się dziurą ozonową (co jest najbardziej rozpowszechnionym oszustwem ekologicznym, dzięki czemu jedna z firm produkujących dezodoranty bez freonu zniszczyła konkurencję; czy zastanawiali się kiedyś Państwo, dlaczego straszą nas negatywnymi skutkami promieniowania, skoro dziura utworzyła się nad Antarktydą?!). Tymczasem według znawców najpoważniejszym problemem jest postępujące zachwianie ekosystemu, co może spowodować efekt domina i pośrednio dotknąć człowieka, który znajduje się na jego końcu.
pasy bezpieczeństwa - obowiązek używania pasów bezpieczeństwa w samochodach jest przejawem źle rozumianej troski o obywatela przejawiającej się w braniu go za idiotę. Nie kwestionujemy niepodważalnych korzyści płynących ze stosowania tego zabezpieczenia (choć kilka procent populacji cierpi na lęki związane ze znaczącym ograniczeniem przez pasy swobody ruchów), ale jest wyraźna różnica pomiędzy namawianiem do robienia czegoś, a zmuszaniem do tego. Argument, że niektórzy ludzie mają zbyt mało wyobraźni, aby zrozumieć, że pasy mogą uratować życie jest nietrafny. A to dlatego, że aby móc decydować o zapinaniu pasów trzeba być kierowcą (przypominamy Kodeks Drogowy, który wyraźnie stwierdza, że odpowiedzialność za pasażerów spoczywa na kierowcy, co jest najzupełniej logiczne i słuszne), a to wiąże się z posiadaniem prawa jazdy. JEŻELI UZNAJE SIĘ, ŻE CZŁOWIEK JEST NA TYLE ODPOWIEDZIALNY BY MÓC WŁASNORĘCZNIE PROWADZIĆ ŚMIERCIONOŚNEGO POTWORA JAKIM JEST SAMOCHÓD, TO NALEŻY TEŻ UZNAĆ, ŻE CZŁOWIEK TEN MA PRAWO DECYDOWAĆ, CZY ON I JEGO PASAŻEROWIE MAJĄ MIEĆ PASY ZAPIĘTE, CZY TEŻ NIE. Na koniec dodajmy, że gorąco wszystkich zachęcamy do zapinania pasów bezpieczeństwa, bo choć zdarzały się przypadki śmierci w samochodzie na skutek blokady pasami, to o wiele częściej przyczyną tragedii było ich niezapinanie.
Patrz także:
obowiązkowe ubezpieczenia,
socjalizm,
wolność.
patriotyzm - w naszym rozumieniu patriotyzm to dbałość o
pielęgnowanie honoru i najlepszych tradycji swojego ojczystego kraju.
Nie widzimy natomiast zagrożenia państwa polskiego podstępnym spiskiem
żydokomuny i lewacko-laickiej masonerii, jak się wyrażają pewne bardzo liczne i
wpływowe grupy społeczno-polityczne. W naszym przekonaniu partie i
środowiska najgłośniej i najczęściej używające patriotycznie brzmiących
frazesów wcale dobru naszego kraju nie służą. Patriotyzm to nie
wyszukiwanie i tropienie mętnie definiowanych zagrożeń i szafowanie
wzniośle brzmiącymi hasłami, lecz rzeczywiste starania o budowę wolnej,
sprawiedliwej i silnej Rzeczypospolitej.
Patrz także: NATO, religia.
Pinochet - bycie konserwatystą obliguje do umiłowania i przestrzegania porządku prawnego bez względu na to, kogo prawo dotyczy. Niewątpliwie ocena rządów gen. Pinocheta jest wielopłaszczyznowa i niejednoznaczna. Z jednej strony zażegnał niebezpieczeństwo przewrotu komunistycznego i wejścia Chile na satelitę zależności od ZSRR, dokonał wielu korzystnych reform gospodarczych i w sposób pokojowy oddał władzę cywilom. Oponenci ripostują, że jego rządy przyniosły terror wojskowy i kilka tysięcy ofiar. Być może Pinochet i jego bezpośredni podwładni powinni za swoje czyny odpowiedzieć przed sądem, ale jest to WEWNĘTRZNA SPRAWA NIEZALEŻNYCH CHILIJSKICH SĘDZIÓW I PROKURATORÓW. Nawiasem mówiąc zdanie to podziela nawet rządząca Chile centrolewica, którą bądź co bądź o sprzyjanie Pinochetowi trudno podejrzewać. Absurdem i niedorzecznością jest natomiast schwytanie i zatrzymanie go na terenie obcego państwa, z zamiarem ekstradycji do jeszcze innego kraju. Odbywa się to z pogwałceniem jakichkolwiek procedur prawa międzynarodowego, na zasadzie samowoli. Identycznie ma się sprawa z zarządzonymi przez Clintona nalotami na Jugosławię. Wielu lewackich myślicieli dowodzi swojego poziomu umysłowego i logiki rozumowania zajadle krytykując naloty NATO, zaś linijkę później wypisując peany pochwalne "ku sprawiedliwości zakończonej rychłym procesem chilijskiego kata"...
podatki - bardzo wysokie podatki (przekraczające w sumie znacznie połowę zarobków!) są ogromnym balastem spowalniającym rozwój naszego kraju. Co gorsza, mimo ogromnych obciążeń obywatele nie otrzymują w zamian prawie nic. Dzieje się tak dlatego, że ogromną część funduszy zjada nieefektywna i nieraz patologiczna alokacja (pompowanie pieniędzy w nierentowne fabryki, ubezpieczenia społeczne, służba zdrowia i absurdalne zasady przepływu pieniędzy od Kas Chorych do szpitali), a duży kawałek "za pośrednictwo" pobiera też przerośnięta ponad miarę biurokracja. Nasz pomysł to NISKI, LINIOWY PODATEK, PROSTSZE FORMULARZE. Łatwo zauważyć, że obecny system z dużą progresją i wieloma ulgami jest korzystny dla bogatych (bo umieją i mogą skorzystać z ulg, a ludzie pracy nie). Obniżka podatków połączona z uproszczeniem procedur największe korzyści przyniesie ludziom ubogim. Zwolnieni z ogromnych obciążeń inwestorzy znacznie dynamiczniej będą tworzyć nowe zakłady z miejscami pracy, a swoje produkty będą mogli sprzedawać po znacznie niższej cenie. Lewica ma rację, że obecny system jest niesprawiedliwy społecznie, ale nie dzieje się tak dlatego, że podatki są zbyt płaskie, lecz dlatego, że są one znacznie za wysokie, a jak dowodzi polska praktyka socjalizm jest uciążliwy właśnie dla ludzi ubogich. Slogany o "bezpłatnej nauce i służbie zdrowia" już dawno się skompromitowały. Chcemy, aby każdy z nas miał możliwość skorzystania z ogromnych zmian, jakie zaszły w naszym kraju. CZAS NA ZMIANY!
Patrz także: cła,
dotacje,
polityka prorodzinna,
sprawiedliwość społeczna.
polityka prorodzinna - bezsensowny i nieprzemyślany slogan grupy posłów związkowych. Polityka prorodzinna miałaby polegać na ulgach podatkowych dla rodzin wielodzietnych. Rozwiązanie to, ogromnie kosztowne i uciążliwe dla napiętego i tak do granic wytrzymałości budżetu, nie przyniosłoby żadnych korzyści poszczególnym rodzinom. Nieudany program NFI, a w większej wersji czeska kuponovka dowiodły, że rozdać każdemu po trochę, to tak, jakby nie rozdać nic. Śmiesznie brzmi także nadzieja, że ulga prorodzinna przyczyni się do wzrostu liczby urodzeń. Generalnie promowanie rodzin wielodzietnych jest fałszywym tropem, bo dotyczy w ogromnej większości dolnych warstw społecznych, biednych i niewykształconych, zaś celem nie jest rozplenienie się w jak największej ilości, lecz podniesienie poziomu cywilizacyjnego społeczeństwa. Odnosimy wrażenie, że najlepsze, co politycy mogą zrobić dla komórki rodzinnej TO DAĆ JEJ ŚWIĘTY SPOKÓJ.
Patrz także: aborcja,
podatki.
prawa człowieka - oczywiście w pełni popieramy dążenie do ochrony praw człowieka. Każdy człowiek, bez względu na cokolwiek, ma prawo żyć godnie i zgodnie z własną wolą. Niestety organizacje mające w swoich nazwach zwrot "prawa człowieka" lub jemu podobne stosują dość dziwne metody selekcji obszarów działalności. Dla przykładu słuszne wydają nam się ich starania o przywrócenie praw człowieka w Chinach lub na Kubie, ale łączą to z podejrzanie wyglądającymi akcjami jak walka o ochronę życia seryjnych morderców, którzy giną w amerykańskich komorach gazowych. Nie to jest istotą sprawy, a nawet powiedzieć można przeczy to istocie ochrony praw człowieka. Fundamentalnym prawem jest
bowiem prawo do życia. Jeżeli ktoś świadomie odbiera życie drugiej istocie ludzkiej, to sam traci prawo do ochrony własnego. Gdy dana społeczność (tu - gatunek ludzki) wyznacza określony zakres praw (które w naszym wypadku pochodzą, przynajmniej te fundamentalne, od Boga), jak na przykład prawo do życia, to osobnik, który to prawo narusza dobrowolnie się ze swojej społeczności wyklucza. Zatem nie może być chroniony prawami, które sam złamał i znieważył.
Nie podoba nam się też automatyczne stawianie znaku równości pomiędzy przestrzeganiem praw człowieka oraz demokracją. Obrońcy praw człowieka nie chcą zauważać, że również w krajach demokratycznych nasze prawa są notorycznie i ciężko łamane. Dla przykładu gnębiąc socjalizmem społeczeństwo odbiera się biednym ludziom prawo do wybicia się na wyższy poziom społeczny. Pozwalając bezkarnie grasować mafiom i bandziorom odbiera się obywatelom prawo do spokojnego i uczciwego życia. Karę śmierci, z którą ustroje demokratyczne podobno tak walczą, wykonuje się na starszych, bezbronnych ludziach, którzy umierają w państwowych, fatalnie wyposażonych i przepełnionych szpitalach. Niestety, prawa człowieka są łamane nie tylko w Tybecie i Kurdystanie...
Patrz także: socjaldemokracja.
prawa zwierząt - osoby o poglądach prawicowych są na ogół
postrzegane jako przeciwnicy takich "głupot" jak troska o pokojowe
współżycie gatunku ludzkiego z mniej posuniętymi w ewolucji zwierzętami.
Nic bardziej mylnego. Nie negujemy bynajmniej samej istoty walki o
ochronę zwierząt, lecz argumenty podczas niej używane i metody mające
tej ochronie rzekomo dopomóc. Jest sprawą oczywistą, że znęcanie się nad
zwierzętami jest przekroczeniem prawa i powinno podlegać karze, przy czym
jej wymiar (pozbawienie wolności kontra grzywna finansowa) nie
jest kwestią filozofii podejścia do sprawy, lecz arbitralnych ustaleń.
Niestety, obrońcy praw człowieka, najczęściej lewicowi - czy to przypadek? - zmyleni faktem, że zwierzęta fizycznie podobne są człowiekowi, zaczynają
domagać się traktowania ich na takich samych prawach jak ludzi. Pięknie to
brzmi, wszak jesteśmy istotami myślącymi i uduchowionymi, a przecież
oznaką szczytnie rozumianego humanitaryzmu jest dobre obchodzenie się z innymi,
ale jest też druga strona medalu. Otóż stwierdzenie "nadajmy zwierzętom
prawa ludzi" (czyli zakaz zabijania, dręczenia nawet w celach pozarozrywkowych,
trzymania w niewoli i inne) oznacza SPRAWMY, BY LUDZIE BYLI TRAKTOWANI
JAK ZWIERZĘTA. Pomimo ewidentnego nadużycia językowego (zwrot ten ma niedosłowne,
zdecydowanie pejoratywne znaczenie) chcemy tylko pokazać, że człowiek to
coś więcej niż żyjący organizm i zrównanie praw homo sapiens z
innymi gatunkami zwierzęcymi jest jawną deklaracją ateizmu. Skoro WSZYSTKIE
gatunki mają podlegać tym samym prawom naturalnym, to do zwierząt musimy
zaliczyć również samego człowieka (jak wszyscy, to wszyscy...).
Przeczy to dogmatowi o naznaczeniu człowieka przez Boga. I jeszcze na marginesie:
tak się składa, że większość obrońców (i obrończyń) praw zwierząt to
zadeklarowani wyznawcy doktryny "świadomego macierzyństwa". Z ich wypowiedzi
można wprost wyciągnąć wniosek, że małego człowieczka można zabić, zaś małego
pieseczka nie. Uwielbiamy szczeniaczki, ale czy to nie schizofrenia?!
Patrz także: prawa człowieka,
socjaldemokracja.
prywatyzacja - nie ulega żadnej wątpliwości, że prywatyzacja, znacznie szybsza, skuteczniejsza i szersza niż dotychczas jest niezbędna. Po prostu prywatni właściciele znacznie lepiej troszczą się o swoje dobra niż państwowi nadzorcy. PRYWATYZOWAĆ NALEŻY DROGĄ JAWNEJ LICYTACJI. Dziwi i ogromnie smuci bezmyślność ludzi, którzy nasz postulat kwitują wzruszeniem ramion. To naprawde bardzo ważna sprawa, a interesowność i obłuda całej klasy politycznej przekracza znacznie granice elementarnej przyzwoitości. Kupców na najcenniejsze firmy (TP SA, LOT, sektor bankowy) wybiera ministerstwo na podstawie decyzji członków specjalnej komisji! Ogromne przekręty i gigantyczne łapówki są tajemnicą poliszynela (ujawniają je najczęściej rozgoryczeni inwestorzy, którzy pod stołem zaoferowali za mało), nikt nie wyraża woli zmian. Słabość rządów i naciski polityczne, pofolgowanie szarogęszącym się związkom zawodowym doprowadziły do skandalicznego zwyczaju rozdawania za darmo akcji pracowniczych (przeważnie 15-20%), czyli sprawiedliwości dla wybranych. Głupota i ograniczenie umysłowe większości związkowców sprawiły, że prywatyzacja wielu dotacjożernych molochów ślimaczy się bez końca. Załoga ma obowiązek pracować, a nie wybierać prawodawcę i dialog społeczny jest tu zbędny. Mimo tego wszystkiego faktem jest, że prywatyzacja sektora przemysłowego idzie wolno krok po kroku, za to nie wspomina się nawet o konieczności sprywatyzowania edukacji i systemu opieki zdrowotnej. Przypominamy raz jeszcze: nie oznacza to odcięcia od tych cennych dóbr ludzi biednych, lecz zabranie naszych wspólnych pieniędzy (płaconych w większości przez masy pracujące) pazernym urzędnikom i całej armii spryciarzy korzystających z ogólnego bałaganu i marnotrawstwa. Gdy skończy się rozkradanie wspólnych pieniędzy przez wyżej wspomnianych osobników ZOSTANIE ICH WIĘCEJ DLA POTRZEBUJĄCYCH. Politycy opowiadający, że "bezpłatny=powszechny", zaś "płatny=elitarny" najzwyklej pod słońcem KŁAMIĄ!
Patrz także: edukacja,
przyzwolenie społeczne,
reprywatyzacja,
służba zdrowia.
przymus nauczania - sprzeciwiamy się przymusowi nauczania
narzucanego przez państwo. Uważamy, że rodzice są w stanie lepiej zadbać
o przyszłość swoich dzieci niż ministerialni urzędnicy. Niesłuszne są
obawy, że doprowadzi to do masowego analfabetyzmu, gdyż doświadczenia
innych krajów wykazały, że do szkoły nie posyłano zaledwie kilku procent
dzieci. Wszyscy dobrze wiemy, że w obecnej sytuacji jest wiele osób,
których edukacja jest fikcją. Konstytucję RP kompromituje zapis o
"obowiązku szkolnym do chwili ukończenia 18 lat". Po pierwsze dlatego,
że zachęca do lekceważenia prawa (nie ma sposobu zmusić dziecka do
nauki i chodzenia na zajęcia, można jedynie formalnie pozostawić je
na liście uczniów) oraz dlatego, że jest skrajnie niepoważne. Z jakiego
powodu zmusza się do nauki 17-letniego fryzjera? To tylko strata czasu i
pieniędzy, bo jeżeli on sam uzna, że starczy mu umiejętność czytania,
pisania i liczenia to faszerowanie go wiedzą o rozmnażaniu widłaków
nic nie da. Droga do wykształconego i światłego społeczeństwa nie prowadzi
przez nakazowe nauczanie wszystkich wszystkiego co się da (mimo "powszechnie
dostępnej" oświaty polskie społeczeństwo jest na żenującym poziomie intelektualnym,
a wtórny analfabetyzm dotyka kilkudziesięciu procent ludzi!), lecz przez
stworzenie ludziom warunków do rozwoju w kierunku i natężeniu jakie oni
sami uznają za słuszne.
Patrz także: edukacja,
MEN, wiek szkolny.
przyzwolenie społeczne - niestety jednym z negatywnych efektów jaki tworzy ustrój demokratyczny są cykliczne wybory, co zmusza polityków do ciągłego uważania, aby zbytnio nie narazić się społeczeństwu. Naturalnie nie robią tego z troski o dobro społeczne, tylko dla własnych, partykularnych korzyści, ale to bez znaczenia. Tymczasem w krajach takich jak Polska, w których trzeba niemal od podstaw odkręcać system społeczno-gospodarczy "zgoda społeczna" jest czynnikiem hamującym lub wręcz blokującym wszelkie zmiany. Problem polega na tym, że PRLowski socrealizm był ustrojem skrajnie egalitarnym i redystrybucyjnym (słynne już "klasa robotnicza przewodnią siłą narodu" i "równe żołądki"). System taki, gwarantujący masom z nizin społecznych dobre warunki życia uciskał zdolnych, myślących i przedsiębiorczych ludzi. Przewrót z 1989, co by nie mówić o Okrągłym Stole i z nim związanych, przyniósł zasadniczą zmianę tej sytuacji i JEST TO ZDROWY, NATURALNY OBJAW. Jest oczywiste, że niższe klasy społeczne straciły na owych przemianach (przede wszystkich względnie; teraz patrzą na eleganckie apartamenty i luksusowe samochody, a jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia - lub nawet wąchania) I TO BARDZO DOBRZE, bo dzięki temu Rzeczpospolita będzie się mogła szybko i efektywnie rozwijać, a jeżeli tym ludziom starczy oleju w głowie, to dołożą wszelkich starań by wykształcić swoje dzieci, aby zdołały one doszusować do najlepszych. Na tym wszak polega skok cywilizacyjny. Opisany proces jest ogromnym problemem, gdyż bieda dotknęła znaczną część społeczeństwa, czyli miliony potencjalnych wyborców. Politycy doskonale rozumieją całą sprawę, ale umieją też kalkulować i stąd ich opór przed bolesnymi zmianami. Szkodzi to bardzo większości z nas.
Patrz także: demokracja,
sprawiedliwość społeczna,
związki zawodowe.
religia - nie ma wątpliwości, że sprawy religii powinny być wewnętrznym problemem każdego człowieka, a innym ludziom nic do tego. Podobnie jak znakomita większość Polaków jesteśmy chrześcijanami i dlatego leża nam na sercu sprawy Kościoła. Niestety, nie zawsze idą one w dobrym kierunku. Paradoksalnie najwięcej zła czynią ci, którzy ze swoją religijnością obnoszą się najgłośniej. Można zauważyć, że droga do nawracania społeczeństwa nie prowadzi poprzez urzędowe zakazy, lecz przez propagowanie przykazań Dekalogu i dawanie dobrego przykładu własnym życiem. Dlatego też smucą nieprzemyślane wypowiedzi dostojników kościelnych o konieczności zakazu handlu w niedzielę. Czemu (i komu) ma on służyć? Przecież prawdziwi katolicy i tak powstrzymają się w dniu świętym od robienia zakupów, a zmuszanie do tego pozostałych ludzi na pewno nie sprawi, że nawrócą się oni na katolicyzm, wręcz przeciwnie, zwiększy to ich niechęć do organizacji kościelnych. Optujemy za
tolerancją religijną, ale nie można pozwolić, aby grupka wrogów chrześcijaństwa (doprawdy trudno znaleźć inne słowa na określenie tego typu osobników) szantażowała 95% większość zabraniając wieszać krzyż, niekontrowersyjny i odwieczny symbol naszej wiary. Nie chcemy przymusowej katolizacji kraju ani zespalania się struktur kościelnych z państwowymi, ale musimy zauważyć i zaakceptować fakt, że ogromna większość Polaków to katolicy i właśnie dlatego temu wyznaniu należy się miejsce szczególne. Ale dominacja jednej religii wcale nie musi oznaczać dyskryminowania i zwalczania pozostałych.
Patrz także: aborcja,
patriotyzm,
sprawiedliwość społeczne,
tolerancja.
reprywatyzacja - CAŁOŚCIOWA REPRYWATYZACJA JEST NIEZBĘDNA. Prawo
własności to rzecz święta i trzeba koniecznie oddać to, co ukradli nie tak dawno komuniści. Ugrupowania posierpniowe mają doskonałą okazję do pokazania, że zależy im na poszanowaniu podstawowych wartości państwa prawa. Uważamy, że jawna niechęć lewicy do rzetelnej reprywatyzacji kompromituje te ugrupowania i wyklucza poważne ich traktowanie. Skoro nie jest dla nich priorytetem respektowanie prawa własności, to jaką mamy gwarancję, że pewnego dnia nie dobiorą się do naszego mienia? Poza tym istnieje stała reguła, że budynki i fabryki mające zdefiniowanego, prywatnego właściciela radzą sobie o wiele lepiej i znajdują się w dużo lepszym stanie niż dobra państwowe, czyli niczyje. Reprywatyzacja to nie partykularne interesy garstki burżujów, jak twierdzą środowiska niewartych nawet wspominania lewaków, lecz dziejowa sprawiedliwość z korzyścią dla nas wszystkich. Musi ona być jednak przeprowadzona rozumnie, bo nie ma nic gorszego niż sprawiedliwość wybiórcza. Nie można stosować tych samych procedur w wypadku dużych zakładów odebranych właścicielowi, które obecnie zapadły w ruinę oraz w wypadku spadkobierców drobnego przedsiębiorcy, którego znacjonalizowany zakład stał się przynoszącym kokosy gigantem. Dlatego reprywatyzacja jest procesem trudnym i wyagającym wiele pracy kompetentnych znawców, a nie szafowania mętnymi hasłami.
Patrz także: prywatyzacja,
przyzwolenie społeczne,
sprawiedliwość społeczna.
służba zdrowia - reforma służby zdrowia jest bardzo ważnym
społecznie i finansowo problemem. Nieudane zmiany w polskim systemie
prowokują do pokuszenia się o lepsze rozwiązanie. Musimy wyróżnić dwie
podstawowe kwestie. Pierwsza to stosunki własnościowe w służbie zdrowia,
a druga to system finansowania usług medycznych. Problem pierwszy nie
wymaga wielkiego namysłu (choć najwyraźniej przekracza możliwości
intelektualne polskiej lewicy). PLACÓWKI ZDROWOTNE MUSZĄ BYĆ SPRYWATYZOWANE,
nie ma bowiem powodu, aby były utrzymywane z dotacji państwowych. Brak
konkurencji oraz bodźców do oszczędności i rozwoju w placówkach państwowych
nie pozostawia wyboru. W całej (super socjalistycznej!) Europie Zachodniej
prywatny sektor wypiera państwowy. Znacznie bardziej złożona jest kwestia
finansowania tych usług, czyli odpowiedź na pytanie, kto ma płacić za leczenie społeczeństwa. Obecnie mamy jednolity podatek na Kasy Chorych, mimo szumnych zapowiedzi i obietnic wszystko pozostało bez zmian. Nie ulega wątpliwości, że KAS CHORYCH JEST ZA MAŁO, NALEŻY WPROWADZIĆ TU WOLNĄ I PRYWATNĄ KONKURENCJĘ. Mówi się, że obecna reforma ma urynkowić oferty placówek medycznych, ale gdzie tu wolny rynek, skoro Kasy Chorych są państwowymi monopolistami? Składkę na Kasy Chorych (czyli podatek od ubezpieczeń zdrowotnych) należy usunąć, a w zamian wprowadzić dobrowolny system ubezpieczeń na zdrowie (płacę prywatnemu ubezpieczycielowi [albo i nie, jeżeli nie mam ochoty, ale wtedy sam płacę za wszystko] co miesiąc np. 300 PLN i w zamian otrzymuję zwrot kosztów leczenia do 10.000 PLN). Poza tym niemiłą, ale niezbędną koniecznością (przynajmniej w dającej się przewidzieć przyszłości) jest powszechny podatek na leczenie ludzi, których na to nie stać (bezrobotnych, rencistów, biedaków). Jednak łączne koszty w tym systemie byłyby dużo niższe niż obecnie, zaś jakość usług znacznie lepsza.
Patrz także: obowiązkowe ubezpieczenia,
prywatyzacja,
sprawiedliwość.
socjaldemokracja - najnowszy trend wśród ustrojów socjalistycznych. Do Polski przywędrował w latach 90. z krajów Europy Zachodniej, gdzie powstał i rozmnożył się przejmując stopniowo panowanie nad tą częścią kontynentu. Oczywiście jak wszystkego, co ma w swojej nazwie człon socjal- nie darzymy go wielkim sentymentem, ale zważywszy, że wypiera on "klasyczny" socjalizm NALEŻY SKWITOWAĆ TEN FAKT (LEKKIM) ZADOWOLENIEM. Socjaldemokratyzm mniejszą bowiem wagę przykłada do rozwalania gospodarki, a koncentruje swoją uwagę na sprawach drażniących, ale w gruncie rzeczy nieszkodliwych, jak prawa zwierząt, kobiet, homoseksualistów, ustalanie obowiązujących wymiarów ogórków eksportowych i tym podobnych. Nie chcemy bynajmniej gloryfikować tego, bądź co bądź lewicowego, nurtu, po prostu chcemy zauważyć, że SOCJALDEMOKRATYZM W WYDANIU ZACHODNIOEUROPEJSKIM SZKODZI MNIEJ NIŻ ZWYKŁY SOCJALIZM. Ale też szkodzi, głównie na płaszczyźnie pozamaterialnej, czego efekty będzie można dostrzeć już wkrótce.
Patrz także: feminizm,
prawa człowieka,
socjalizm,
sprawiedliwość społeczna,
tolerancja.
socjalizm - nie zamierzamy wdawać się tu w dywagacje, czym jest i do czego prowadzi socjalizm. Nie nasze to zadanie. Ograniczymy się do stwierdzenia, że jako bezkompromisowi apolegoci wolności osobistej, odpowiedzialności jednostki za własny los i państwa w roli "stróża nocnego" odcinamy się zdecydowanie od rozwiązań kolektywistycznych, które proponują ustroje zsocjalizowane. Uważamy, że państwa nie stać obecnie na ponoszenie tak znacznych wydatków na cele socjalne. W szczególności za niesprawiedliwy i obciążający głównie ludzi ubogich model "bezpłatnych studiów".
Patrz także:
bezpłatne studia,
socjaldemokracja,
wolność.
sprawiedliwość - podobnie jak w poprzednim przypadku powstrzymamy się od filozoficznych wywodów na temat sprawiedliwości, gdyż jest to zadanie przekraczające zarówno nasze kompetencje jak i sferę działalności. Uważamy jednak, że sprawiedliwość jest podstawową wartością towarzyszącą relacjom międzyludzkich. Obserwujemy ludzkie dramaty wynikające z rażącego braku sprawiedliwości ekonomicznej i poprzez nasze hasła staramy się przekonać ludzi, że może być inaczej. To samo tyczy się sprawiedliwości "moralnej", nad wymierzaniem której powinien czuwać wymiar sprawiedliwości. Widzimy, że dzieje się źle i dlatego staramy się zaproponować konstruktywne zmiany, które szczegółowo omawiamy w innych miejscach na tej stronie.
Patrz także: sprawiedliwość społeczna,
wolność.
sprawiedliwość społeczna - ideą sprawiedliwości społecznej jest wyrównywanie szans poszczególnych obywateli poprzez redystrybucję dochodu od bogatych do biednych i zapewnienie tym ostatnim darmowej oświaty, służby zdrowia i innych. Niestety, to wszystko razem oznacza jedno słowo: SOCJALIZM. W wielu miejscach w tym tekście wykazaliśmy, że prowadzi on do efektów odwrotnych do zamierzonego - czyli ubożenia i braku szans najbiedniejszych, bardzo wielu przykładów dostarczyła historia. NIE MOŻNA UTOŻSAMIAĆ SPRAWIEDLIWOŚCI Z RÓWNOŚCIĄ, bo prowadzi to do ślepego zaułka. W naszym rozumieniu sprawiedliwość społeczna to pozostawienie ludziom możliwości swobodnego i nieskrępowanego rozwoju. Wiąże się to z ograniczeniem zakresu redystrybucji, ale ludzie, którzy mają dość zdolności i pracowitości poradzą sobie, choćby urodzili się w skrajnej biedzie!
Biedakami pozostaną ci, którym się nie chce postarać o polepszenie własnego losu - I WYCIĄGANIE ICH ZA USZY Z BIEDY KOSZTEM RESZTY BYŁOBY BARDZO NIESPRAWIEDLIWE. Tak więc sprawiedliwość społeczna to każdemu wedle zasług, a nie po równo. Jednym ze sposobów na ograniczanie zakresu biedy jest stworzyenie bodźca do ciężkiej pracy. Wbrew pozorom systemy opieki społecznej rodzą wiele patologii, pomoc nierzadko trafia do niewłaściwych osób. Koszty ponoszą zaś wszyscy podatnicy, w przytłaczającej większości niezamożni.
Patrz także: demokracja,
dotacje, podatki,
polityka prorodzinna,
przyzwolenie społeczne,
socjalizm,
sprawiedliwość,
związki zawodowe.
świadome macierzyństwo - bardzo niepokojąca linia ideologiczna wymyślona i broniona przez środowiska feministyczne. Polega ona na założeniu, że kobieta ma prawo sama zadecydować o aborcji, a mężczyźni jako "brudny" gatunek używający sobie bez żadnych konsekwencji (nie mogą wszak zajść w ciążę) nie mają nic do gadania. Pomijając moralne aspekty usunięcia ciąży (opisujemy je szczegółowo w innym miejscu) jest to sprzeczność, podobnie jak inne pomysły frontu lewicowego. A to dlatego, że albo zakładamy, że dziecko jest własnością tylko matki i wtedy może pozbyć się dziecka, ale z kolei mężczyzna nie musi płacić alimentów (niby dlaczego, skoro dziecko należy tylko do matki?), albo uznajemy, że dziecko należy do obojga rodziców, ale wtedy upada argument "świadomego macierzyństwa" i uwidacznia się dyskryminacja mężczyzn przez sądy (aż w 98% przypadków dziecko po rozwodzie zostaje przy matce!). Tymczasem obecny system stanowi elastyczne połączenie korzystnych dla kobiet wariantów. My wolelibyśmy aby odpowiedzialność za dziecko spoczywała na obojgu rodzicach, ale feministkom widocznie zależy na wyginięciu płci męskiej i wolą by kobiety samodzielnie wychowywały dzieci, których przypadkiem nie zdążyły wyskrobać. Dodajmy jeszcze, że sama nazwa "świadome macierzyństwo" ośmiesza całą ideologię. Jeśli się stosuje skróty myślowe to warto dopilnować, aby przy okazji nie powstał nielogiczny bełkot. Każde macierzyństwo jest świadome (jedynym wyjątkiem może być chyba urodzenie dziecka przez kobietę w stanie śpiączki, co nie jest ponurym żartem, lecz prostą konkluzją wyciągniętą z opisywanego sloganu), nieświadome może być co najwyżej poczęcie, a to bardzo duża różnica.
Patrz także: aborcja,
feminizm.
tolerancja - niestety tolerancja jest jednym z tych pięknych,
wzniosłych słów, którym nadano ostatnimi czasy zafałszowane, niewłaściwe
znaczenie. W etyce chrześcijańskiej definicja tolerancji jest klarowna i
jednoznaczna. TOLERANCJA OZNACZA AKCEPTACJĘ WSPÓŁOBECNOŚCI INNYCH JEDOSTEK
LUDZKICH WRAZ Z ICH PRZYRODZONYM ZESPOŁEM CECH WEWNĘTRZNYCH I ZEWNĘTRZNYCH.
Nie oznacza ona natomiast akceptowania wszystkich bez wyjątku
świadomych i dobrowolnych zachowań i dewiacji jak to nam próbują wcisnąć
światli ludzie lewicy i całe tabuny bezmyślnych papug. Innymi słowy osoba
tolerancyjna nie formułuje swoich sądów na podstawie tego, jakimi się inni
ludzie urodzili, lecz na podstawie tego, jak się oni zachowują. Jeżeli
wyrażam swoją dezaprobatę dla osobnika noszącego zielony irokez i
tuziny kolczyków w uszach, nosie i wargach, to nie jest to objaw nietolerancji, lecz zachowania elementarnego poczucia przyzwoitości. Ta sama krytyka wobec człowieka, który urodził się homoseksualistą I NIC NA TO NIE PORADZI jest już jednak nie na miejscu. Bądźmy więc otwarci na inność i
tolerancyjni, ale nie dajmy się zastraszyć tym, którzy obrzucają epitetami
każdego, kto ośmieli się przeciwstawić pretensjonalizmowi i głupocie.
Patrz także: feminizm,
religia,
wolność.
wiek szkolny - stoimy na stanowisku, że wprowadzenie
obowiązkowego, jednakowego dla wszystkich dzieci wieku pójścia do szkoły
JEST ŁAMANIEM FUNDAMENTALNYCH PRAW CZŁOWIEKA DO DECYDOWANIA O WŁASNYM
LOSIE. Czyż nie jest bowiem absurdem, że rodzic musi prosić urzędnika,
aby ten łaskawie zgodził się, by dziecko poszło rok wcześniej lub później
do szkoły? Dlaczego uznaje się, że wszystkie dzieci nadają się do szkoły
dokładnie w wieku 7 lat? Zgadzamy się, że na podstawie obserwacji rozwoju
wielu tysięcy dzieci można ustalić średnią i wskazać ją jako zalecany
wiek rozpoczęcia nauki. Ale przecież w zupełności wystarczałoby, gdyby
rodzice uważający, że ów zalecany wiek (niech będzie chociażby te 7 lat)
nie odpowiada możliwościom ich dziecka skonsultowali się z psychologiem,
który rozstrzygnąłby ich wątpliwości. Urzędnicze widzimisie nie ma żadnego
znaczenia! Niby błaha sprawa, ale dobrze pokazuje zniekształcenie, jakie
dotknęło homo socialisticus.
Patrz także: edukacja, MEN,
przymus nauczania.
wolność - wolność jest dla nas podstawowym, nienaruszalnym i niezbywalnym prawem każdego człowieka. Przez pojęcie wolności rozumiemy SWOBODĘ WSZELKIEGO DZIAŁANIA, KTÓRE NIE POWODUJE POGORSZENIA SYTUACJI INNYCH LUDZI. Istnieje więc zasadnicza różnica pomiędzy wolnością a samowolą, która zakłada brak zainteresowania ubocznymi skutkami naszych poczynań. Uważamy, że należy szczególnie mocno podkreślić konieczność zapewnienia jednostce wolności w takich dziedzinach jak prawo do przekonań religijnych, swoboda głoszenia poglądów, dysponowanie możliwie największą częścią uzyskiwanych dochodów, wolny wybór rodzaju szkoły czy uczelni dla siebie lub dla swego dziecka.
Patrz także:
koncesje,
obowiązkowe ubezpieczenia,
pasy bezpieczeństwa,
przymus nauczania,
socjalizm,
tolerancja,
wiek szkolny.
wychowanie seksualne - problem wychowania seksualnego dzieli
polskie społeczeństwo i wzbudza duże emocje. Sądzimy, że najlepiej będzie uelastycznić progamy nauczania i pozwolić na ich różnorodność. Problem umrze śmiercią naturalną, gdyż każdy będzie mógł swobodnie wybrać szkołę i program wedle którego będzie chciał się kształcić. Jeżeli wyrazi chęć zapoznania się z programem zajęć z wychowania seksualnego i znajdzie szkołę, która taki przedmiot będzie oferowała to nic nie stoi temu na przeszkodzie, podobnie, gdyby rzecz dotyczyła dowolnej innej dziedziny wiedzy, na przykład nauczania języka chińskiego. Dodajmy jeszcze, że w obecnej chwili najlepiej chyba byłoby zorganizować pozalekcyjne, płatne i nieobowiązkowe zajęcia
dla chętnych, tak aby nikomu nie narzucać decyzji wbrew jego własnej woli.
Patrz także: aborcja, edukacja,
feminizm, religia.
wymiar sprawiedliwości - niezbędna jest NIEZALEŻNA, SILNA WŁADZA SĄDOWNICZA. Niby zdanie podzielane przez wszystkich, ale podczas bardziej szczegółowych dyskusji pojawiają się liczne "ale...". Tymczasem żadnych kompromisów być tu nie może, bo prawidłowe działanie władzy sądowniczej to absolutna i konieczna podstawa państwa sprawiedliwości i praworządności. Przypomnijmy pamiętną sprawę oskarżenia Józefa Oleksego o szpiegostwo na rzecz ZSRR. Nie popieramy ugrupowania z którego wywodzi się były premier, ale skoro sąd zasądził, że jest on niewinny, to nasze sympatie polityczne nie mają nic do rzeczy. Sądy i kolegia nie mogą działać pod naciskami społecznymi. Sądownictwo musi działać szybciej (wbrew powszechnej opinii problemem nie jest brak ludzi, lecz nieefektywność wykorzystywania ich czasu pracy i przerost formalizmu), bardziej zdecydowanie (znane przypadki przeciągania rozpraw na podstawie fałszowanych zwolnień
lekarskich) aby odzyskać prestiż i szacunek społeczny. Osobną kwestią, ale też bardzo ważną, jest kodeks karny, który wymaga natychmiastowych zmian, przede wszystkim nowej filozofii karania. Uważamy, że kara powinna nade wszystko karać, nie zaś "wychowywać", jak się obecnie przyjmuje. Natomiast dowodem bezmyślności jest popularne żądanie "aby sędziowie wydawali surowsze wyroki". Skoro sądownictwo ma być niezależne, to żadne tego typu żądania nie mogą mieć miejsca!
Patrz także:
bezpieczeństwo publiczne,
kara śmierci.
związki zawodowe - działalność związków zawodowych w ostatnim
czasie przybiera na szkodliwości. Przede wszystkim musimy sobie uświadomić,
że związki nie stoją na straży "interesu publicznego", lecz bronią interesów
wąskiej grupy swoich członków, kosztem pozostałej części społeczeństwa. Skandaliczne jest, że związki mają prawo zawetować wszystkie
decyzje i ustalenia pomiędzy rządem i pracownikami. Przywódcom związkowym
zdaje się, że z racji swojego urzędu kierują państwem i potrafią głośno
wyrażać swoje zdziwienie, gdy ich zdanie nie jest decydujące. Co gorsza
działalność związków zawodowych fatalnie wpływa na rozwój gospodarki, bo
ich sztandarowe hasła to szkodliwe slogany w rodzaju ciągłego
skracania czasu pracy (co ma rzekomo zapewnić większe zatrudnienie, a w rzeczywistości zachęca do nieróbstwa, po co się starać, skoro pracę dla
5 osób ma wykonać 7?) lub "zabezpieczenia społeczne dla wszystkich
pracowników restrukturyzowanego sektora". Ten ostatni, chwytliwy argument
odbiera sens wszelkim reformom, bo ich skutkiem nie ma być zwiększenie
dopływu pieniądza do branży, lecz lepsza jego alokacja, a zatem logiczne
jest, że najsłabsi muszą stracić, by lepsi mogli zyskać. Żądanie, by nikt
nie stracił PRZECZY CAŁEMU SENSOWI REFORMY i posłuszne potakiwania
zastraszonych polityków obrazują ich bezmyślność lub, co gorsza, cynizm. Mamy ogromny
przerost zatrudnienia w państwowych, zsyndykalizowanych branżach, a opór
związków ogromnie opóźnia zmiany i pomnaża koszty społeczne. Niestety
związków zawodowych nie da się całkowicie odsunąć od decyzji politycznych
i społecznych. Byłoby jednak pożądane, ABY UKRÓCIĆ ICH SOBIEPAŃSTWO I
RADYKALNIE OGRANICZYĆ PRAWNE MOŻLIWOŚCI BLOKOWANIA TRUDNYCH, ALE NIEZBĘDNYCH PRZEMIAN.
Patrz także: demokracja,
przyzwolenie społeczne,
sprawiedliwość społeczna.
Prosimy o komentarze oraz propozycje nowych tematów.
UPRZEJMIE INFORMUJEMY, ŻE POGLĄDY ZAPREZENTOWANE NA NINIEJSZEJ STRONIE SĄ OFICJALNYM STANOWISKIEM AKADEMICKIEGO STOWARZYSZENIA KONSERWATYWNO- LIBERALNEGO I NIE MUSZĄ SIĘ POKRYWAĆ Z PRYWATNYMI OPINIAMI JEGO CZŁONKÓW.